Więc, na pocieszenie macie słodkiego Leosia, wygrzebanego w odmętach internetu!
Amadea :3
Annabeth
Nigdy nie przepadałam za snami od czasu pobytu w Tartarze.
Wizyta tam spowodowała powrót wspomnień, o których najchętniej bym zapomniała. Po
prostu... Puff. Żeby zniknęły. Najgorzej było w nowych miejscach, a takim
właśnie było Hogwarckie dormitorium.
Więc, kiedy udałam się do krainy Morfeusza, ujrzałam Nica.
To nie była jednak część moich wspomnień. Syn Hadesa stał
pośrodku sali tronowej Hadesa, wyraźnie kłócąc się z jedną dziewczyną. Była
mała, no oko dziesięcioletnia i ubrana w ubrania z nadrukami Monster High.
Kojarzyłam ją. Nie wiedziałam skąd, ale gdzieś ją już widziałam.
Podłoga i ściany zdobił skrzący się w świetle ognia
obsydian, a wielki czarny tron rzucał mroczne cienie. Syn Hadesa stał do mnie
odwrócony tyłem, przez co nie widziałam jego miny. Kucał, aby dziewczynka
patrzyła na niego z góry. Trzymał ją za dłonie i karcił, jak robi się to z
małym dzieckiem.
- Angi, nie możesz tutaj przychodzić. Wiesz, że jest to
niebezpieczne – pouczył naburmuszoną dziewczynkę. Spojrzała na niebo karmelowymi oczami robiąc
minę zbitego psiaka. – Nie, nie nabiorę się. Co się stanie, gdy tata się o tym
dowie?
- Mówiłam on w kółko zajęty jest tym swoim sklepem! Nie
poświęca mi wcale czasu, a teraz ma jeszcze uczyć w tej szkole! Ja...
Chciałabym się z tobą pobawić! – jęknęła, przygryzając wargę i z trudem tamując
łzy.
- Ej, jestem tutaj, mała. Musisz być bardziej ostrożna. Mam
pomysł, od teraz ja będę ciebie odwiedzał, dobrze? – powiedział, przytulając ją
do siebie. – A teraz, chyba czas już wracać, co? Biegnij do domu.
Angi z ociąganiem pożegnała się i wybiegła, trzaskając
drzwiami. Co, na gacie Posejdona, się tutaj wyprawia? Jaki ojciec? Jaki sklep?
I najważniejsze- czemu ta Angi w ogóle się tutaj znalazła.
- Ann nie mów o tym nikomu. Proszę. – Heros zwrócił się
bezpośrednio do mnie, nadal stojąc tyłem. Przeszły mnie ciarki. Wstał chwiejnie
na równe nogi.
- Ale... Nico, kim ona jest? O co tutaj chodzi? – spytałam
się drżącym głosem. Ta atmosfera, te tajemnice... Trochę mnie przerażały.
Zacisnął dłoń na mieczu, wiszącym u pasa.
- Ja... Nie mogę powiedzieć. Proszę, zachowaj to dla siebie,
przynajmniej na razie – odparł, odwracając się do mnie.
Spojrzałam na niemal obcą twarz. Był... Zmartwiony. Nie miał
pod oczami tych charakterystycznych worków. Oczy błyszczały w świetle pochodni.
On... Był szczęśliwy, a jednocześnie zaniepokojony. Więc nie mogłam mu tego
zniszczyć, przeszedł już wiele, nawet jak na herosa. Nie jestem egoistką, nie
zniszczę jego radości. Nie mogę, prawda? A niepokoi się przeze mnie. Że wydam
jego sekret.
- Nico. Zaufam ci, ale... Nie wplącz się w coś znowu –
powiedziałam, uśmiechając się lekko, widząc, że sen powoli się kończy, a
wszystko wypełnia mgła. Właśnie. Jaka mgła? I czemu jest zielona? To nie wróży
nic dobrego...
- Dobre sobie... Nie wplącz...
Wszyscy tkwimy w tym chorym bagnie!
Obudziłam się nagle i gwałtownie, pamiętając tylko sen o
Nicu. Reszta składała się na serię dziwnych obrazów.
Angi, ze złotymi oczami, śmiejącą się nad ciałem Percy’ ego.
Nica uwięzionego w szklanej kuli. Leona, duszącego się pod wodą. Jasona,
skaczącego z jednej wież Hogwartu. Harry’ ego krztuszącego się dymem. Rona
otoczonego przez pająki. Hermionę zamienioną w kamień.
Bogowie, o co w tym wszystkim chodzi?
W pokoju panował półmrok. Wsłuchiwałam się w spokojne
oddechy współlokatorek, próbując zasnąć, ale na nic to się zdawało, zresztą jak
zwykle. Tak jest. Po koszmarze nie mogę zasnąć. Chyba, że...
Rozsunęłam kołdrę, wsuwając stopy w ciepłe kapcie. Zadrżałam
pod wpływem zimniejszego powietrza.
O co chodziło Nicowi mówiącemu o bagnie, w którym jesteśmy?
Kim jest Angi? Czemu Leo miałby tonąć? Za dużo pytań kłębiło się w mojej
głowie, a odpowiedzi wcale nie było. Pokręciłam głową, karcąc siebie w myślach.
Przecież to tylko głupi sen.
Ale dla herosa to nigdy nie jest tylko sen, zawsze za tym
kryje się coś więcej i jeszcze coś. Bo życie półboga po prostu nie może być
proste. Nie może, bo tak byłoby za łatwo, a przecież bogowie to sadyści. I
egoiści. I mają jeszcze wiele negatywnych cech. Są przecież wzorem człowieka.
Och, bogowie. Zaczynam wariować. Nie mogę brać tego
wszystkiego tak na serio. To przez ten stres. Tak. To wszystko przez tę misję.
Wszystko będzie dobrze, jak zwykle.
Wspięłam się po schodach, delikatnie otwierając drzwi do
dormitorium Percy’ego. Na jednym łóżku
podniosła się głowa, a w ciemności błysnął szeroki uśmiech i morskie oczy.
Uniósł skraj kołdry, wskazując, abym się przyłączyła.
Na palcach wsunęłam się obok niego, ciesząc się, że jest
ciepły. Czasami chłopak się przydaje.
- Zły sen? – spytał się szeptem. Pokiwałam głową, a on w
odpowiedzi po prostu mnie przytulił. Za to go kochałam. Nie używał zbędnych
słów, wystarczył jeden jego gest, abym poczuła się lepiej.
Glonomóżdżek.
Gdy się obudziłam, słońce już dawno wzeszło. Ale w
dormitorium już panował ożywiony ruch.
- Łoach, nie chcę wiedzieć, co się tutaj działo dzisiejszej
nocy – usłyszałam głośny ryk Rona. Otworzyłam powoli jedno oko, które zaraz
zamknęłam pod wpływem jasności.
- Zamknij się. Jeszcze śpi – obronił mnie Percy, a ja
poczułam jak wstaje z materaca.
- Właściwie, to już nie– wtrąciłam się, sia dając na
posłaniu. Przeciągnęłam się, czując ból w plecach. I straszne zażenowanie.
Miałam malutką nadzieję, że nie będzie żadnych plotek. – Percy, jesteś
strasznie niewygodny.
Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam jego obrażoną minę,
pakującego się Harry’ego i w pośpiechu czeszącego się Rona. Pozostałe dwa łóżka
były puste. Poczułam, jak moje policzki przybierają kolory kolor ścian. Kolory
czerwieni.
- Która godzina?
- Siódma trzydzieści – odpowiedział mi przymilnie syn
Posejdona. Cholera. Śniadanie o ósmej.
- Zamorduję cię... – rzuciłam, wybiegając z pokoju. Po
drodze, oczywiście odprowadzana zdziwionymi spojrzeniami innych uczniów. Nigdy
nie widzieli śpieszącej się uczennicy z rządzą mordu w oczach? W sumie, racja.
Nie byli w obozie. Tam taki widok jest jak najbardziej na miejscu i w dzień, i
w środku nocy, szczególnie jeśli ma się domek niedaleko tego Aresa.
Do swojego dormitorium wbiegłam jak huragan, dziękując
wszelkim greckim i rzymskim bogom, że się wczoraj rozpakowałam. Co nie zmienia
faktu, że miałam półgodziny na umycie zębów, uczesanie się, ubranie i
znalezienie drogi do Wielkiej Sali.
Martwiło mnie głównie to ostatnie- zamek był na prawdę
olbrzymi, więc o zgubienie się było bardzo łatwo, szczególnie w pośpiechu. Jak
się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy, tak?
Misja niemożliwa, jak wszelkie,
które musiałam wykonać, co?
Spóźniłam się zaledwie pięć minut, więc i tak byłam z siebie
bardzo dumna. Do Wielkiej Sali weszłam na równi z Rachel, która nadal próbowała
usilnie ogarnąć swoje włosy w coś, co nie przypomina pomarańczowego siana.
Nauczyciele jedli na podwyższeniu. Uczniowie przy swoich
stołach. I nikt na nas nie zwrócił uwagi.
Z gracją złodziei przeszłam do stoły Gryfonów, zajmując
miejsce obok Percy’ ego, który skubał swoje płatki z kwaśną miną. Zmarszczyłam
brwi. Coś było nie tak.
- Percy, czemu nie jesz? – zapytałam się ze złośliwym
uśmiechem. Skrzywił się i popatrzył na mnie wrogo.
- Coś mi wczoraj zaszkodziło... – Pozostawiłam to bez
komentarza.
- Co teraz mamy? – spytała się trzeźwo Piper żując swoją
kanapkę z sałatą. Porównałam swój posiłek z jej i poczułam się strasznie
niezdrowo. Podczas gdy u niej królowały warzyw i owoce, u mnie tłuszcze i
sztuczne rzeczy. Z wahaniem zamieniłam szklankę Coli w wodę i od razu humor się
poprawił.
- Podstawy szermierki. Potem obronę przed czarną... Manną?
Nie, magią! Dobra, potem jest Transakcentacja.. Nie, Transmutacja. A potem...
Gastronomia? Że co? – przeczytał Leo, zacinając się na końcu. Siedząca obok
Rachel, wyrwała mu plan lekcji.
- Astronomia. To „G” to tylko plama po kawie – wyjaśniła
spokojnie.
- Więc, początek mamy spokojny. Mogło być gorzej – zaśmiał
się Jason radośnie.
-Śmiej się śmiej, ale dla tych czarodziejów to nie będzie
takie fajne – dorzucił grobowym tonem Travis. Zaśmialiśmy się. Tak,
zdecydowanie dla nich nie będzie to fajna lekcja.
Super :0
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :)
Oby pojawił się szybko 8_)
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo jak na razie to wszystko bardzo wolno się toczy. Już widzę pierwszą lekcję Hogwartczyków XD
OdpowiedzUsuńŻyczę WENY!
Sól! Sól! Pieprz! Pieprz!
OdpowiedzUsuńHadesiątko być złe, bo na bloggerze nie pokazała się informacja z nowym rozdziałem. Ale nie bój nic winę zwale na mój komputer.
Bogowie to sadyści really - ach ta znajomość angielskiego, wprost powalająca.
Muszę się dowartościować . Dostałam plusa z historii, a dlaczego?... Bo całą lekcję - o mitologii- gadałam - na zmianę z kochaną córką Hermesa. Już się lepiej czuję.
Ta Ann z mordem w oczach, chciałabym to widzieć. Chociaż nie, Percy ma walczyć z Jasonem, a wszyscy będą tylko ' ochać i achować', Prawda, że tak będzie?
Gastronomia - nowy przedmiot w Hogwarcie - podręczniki już dostępne w 'Esach i Floresach'.
Co się stało moim ulubionym braciszkom? Deprecha po tym jak Connor walnął nasze latające dziecko Jupitera w nos, czy co?
Właśnie... Komentowanie nie boli. Polecam Córka Hadesa.
Rachel'owe siano - because we all love it
Jednak ta mieszanka jedzenia szkodzi. Mój królik doświadczalny - czytaj siostra - ma się dobrze. A ja naprawdę nie wiem co zaszkodziło Percy'emu.
Angi... może to skrót od angina? Nie..., tak też myślałam.
PS.Ostatnio był Apollo? To teraz niech ci Dionek pobłogosławi i wyśle ci dietetyczną cole.
Bye, bye.
~córka kochającego tatusia z twarzami na sukience z Biedronki
"Śmiej się śmiej, ale dla tych czarodziejów to nie będzie takie fajne – dorzucił grobowym tonem Travis."
OdpowiedzUsuńTaak... jasne, a dla was transmutacja z Mcgonagall będzie po prostu samą przyjemnością i łatwizną.
A tak z innej beczki to nie lubię tej całej Angi (głównie przez Monster High), ale ma u mnie plusa za "ciało Percy'ego". Mam małą ochotę, żeby sen Annabeth się spełnił (przynajmniej pierwsza połowa). Wiem, że może brzmi to sadystycznie, ale każdy z nas pragnie czasem wylewu krwi w literaturze (co nie?). Co do przybycia Annabeth do dormitorium chłopców, to powiem, że jak na córkę Ateny to nie zbyt mądry ruch. Naprawdę nie polecam jej tego powtarzać. Wydaje mi się, że ten rozdział udał ci się trochę bardziej od wcześniejszych. W czasie jego czytania odezwała się we mnie dusza krytyka, dlatego teraz trochę więcej się wypowiadam.
Na koniec Miłych Mikołajek Życzę
Rozdział superrrr!!!!
OdpowiedzUsuńI był Nico!
I był wesoły!
I ma małą koleżankę!
I było Percabeth (krótko, ale i tak świetne)!
Ogólnie czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały Aria